Historia José Sáncheza del Río to opowieść o niezwykłej odwadze, wierze i poświęceniu, które uczyniły z 14-letniego chłopca świętego Kościoła katolickiego. Jego życie, choć krótkie, stało się inspiracją dla milionów ludzi na całym świecie. Dlaczego ten młody Meksykanin zdecydował się oddać życie za wiarę? Co sprawiło, że jego historia wciąż porusza serca? Przyjrzyjmy się jego życiu, cierpieniu i niezłomności.
Kim był José Sánchez del Río i gdzie żył?
José Sánchez del Río urodził się 28 marca 1913 roku w Sahuayo, w stanie Michoacán w Meksyku. Pochodził z niezamożnej, ale głęboko wierzącej rodziny. Jego ojciec był ranczerem, a José miał dwóch starszych braci i młodszą siostrę. Uwielbiał jazdę konno, co odzwierciedlało jego energiczną i odważną naturę. Gdy jego rodzina przeniosła się do Guadalajary, José miał możliwość uczęszczania do katolickiej szkoły, gdzie zetknął się z Katolickim Stowarzyszeniem Młodzieży Meksykańskiej. To tam zaczęła kształtować się jego głęboka wiara i zaangażowanie w obronę wartości chrześcijańskich.
Meksyk w latach 20. XX wieku był miejscem brutalnych prześladowań katolików. Rząd wprowadzał antyklerykalne prawa, zamykano kościoły, a księży mordowano. W odpowiedzi katolicy organizowali ruch oporu, znany jako powstanie Cristeros. José, mimo młodego wieku, czuł powołanie, by dołączyć do tego ruchu.
Tortury, których doświadczył za wiarę
José Sánchez del Río dołączył do Cristeros w 1927 roku, mając zaledwie 14 lat. Początkowo zajmował się prostymi zadaniami: przygotowywał posiłki, czyścił broń, nosił sztandar z wizerunkiem Matki Bożej z Guadalupe, którą bardzo czcił. Podczas bitwy pod Cotiją 5 lutego 1928 roku oddał swojego konia rannemu generałowi, co uratowało mu życie, ale doprowadziło do pojmania José. Uwięziony w swoim rodzinnym Sahuayo, był przetrzymywany w kościele św. Jakuba Apostoła, który zamieniono na więzienie.
Tam rozpoczęły się jego cierpienia. Żołnierze znęcali się nad nim, próbując zmusić go do wyrzeczenia się wiary. Obiecywano mu wolność, jeśli dołączy do wojsk rządowych i zaprze się Chrystusa. José jednak pozostał nieugięty. W akcie buntu przeciwko profanacji kościoła, w którym trzymano zwierzęta, skręcił kark trzem kogutom, mówiąc: „Dom Boży to nie kurnik!”. Jak sądzisz, skąd czerpał siłę, by stawiać opór w tak dramatycznych okolicznościach? Czy jego zachowanie może być inspiracją dla nas w obliczu współczesnych wyzwań?
Cierpienie i niezłomność młodego męczennika
Tortury, którym poddano José, były okrutne. Żołnierze cięli mu stopy, zmuszając go do chodzenia w bólu, a mimo to nie przestawał wołać: „Viva Cristo Rey!” – „Niech żyje Chrystus Król!”. 10 lutego 1928 roku, w wieku zaledwie 14 lat, został zamordowany. Przed śmiercią, raniony śmiertelnie, nakreślił na ziemi znak krzyża własną krwią. Jego ostatnie słowa były świadectwem niezłomnej wiary, która poruszyła nawet oprawców. Dwóch chłopców, którzy widzieli jego śmierć, zostało później kapłanami i założyło zgromadzenia zakonne, zainspirowani jego przykładem.
José Sánchez del Río został beatyfikowany w 2005 roku przez papieża Benedykta XVI, a w 2016 roku kanonizowany przez papieża Franciszka. Jego relikwie znajdują się m.in. w Sanktuarium Chrystusa Króla w Świnoujściu, gdzie jest czczony jako patron prześladowanych, szczególnie dzieci.
Źródła wiedzy:
- sanktuarium.swinoujscie.pl/sw-jose-sanchez-del-rio
- siewca.pl/dzieci/torturowany-15-latek-nie-wyrzekl-sie-wiary-jego-historia-dodaje-skrzydel
0 komentarzy